„Wieczór filmowy” Lucy Courtenay


Właśnie wtedy wpadam na genialny pomysł. Jeden z tych, które przychodzą do głowy wyłącznie w sylwestra, najlepiej po pijaku, wśród śniegu, w dziesięciocentymetrowych obcasach i z najlepszym przyjacielem u boku.
- Wiesz, co powinniśmy zrobić? - pytam podekscytowana.
Nieokreślone coś ulatuje z oczu Sola.
- Dobry Boże - mruczy.
- Powinniśmy wspólnie obejrzeć po jednym filmie w ostatni dzień miesiąca przez okrągły rok, aż do kolejnego sylwestra. Łącznie dwanaście filmów.
 
 Piękna i pożądana Hanna jest dziewczyną najprzystojniejszego chłopaka w college'u. Do momentu, aż ten porzuca ją dla jej byłej najlepszej przyjaciółki i to w wieczór sylwestrowy. Na szczęście, jak zawsze towarzyszy jej oddany Sol. Od momentu, gdy przyjaciel z piaskownicy ponownie pojawił się w życiu Hanny, dokładniej w momencie, gdy wpadła tyłkiem w jogurt na stołówce, znowu są nierozłączni. Właśnie w ten straszliwy wieczór pada pomysł wspólnego oglądania filmu co miesiąc. Tylko że akurat w tej chwili, gdy tak stoją wśród wirującego śniegu, Sol zdaje sobie sprawę, że jest beznadziejnie zakochany w swojej przyjaciółce.

Zaczęły się majowe upały, a ja bez przerwy mam ochotę na jakąś niezobowiązującą książkę. Gdy tylko zobaczyłam niesamowitą okładkę „Wieczoru filmowego”, pomyślałam: to musi być ta! Obawiałam się jedynie, że książka może okazać się aż zbyt naiwna w swojej prostocie, szczególnie, że główna bohaterka jest po prostu popularną laską. Na szczęście moje obawy nie okazały się słuszne. Hanna to bardzo realistyczna bohaterka. Rzeczywiście, zależy jej na przystojnym partnerze i lubi się stroić, ale czy to nie to, co robi właściwie każda dziewczyna? W każdym razie widzimy jej dwa oblicza: na pokaz i to prawdziwe, które objawia się głównie przy Solu lub kiedy jest sama. Pozwolę sobie przytoczyć jeden z moich ulubionych cytatów, gdy Hanna wraca z katastrofalnego sylwestra:

Pełznę do łazienki. Cholerny tusz do rzęs, że też nigdy nie można go porządnie zmyć. Szoruję twarz tak mocno, że puchną mi powieki, a na waciku i tak zostają czarne ślady. Nakładam na obolałą twarz grubą warstwę kremu nawilżającego i kuśtykam z powrotem do łóżka. Na nic więcej nie mam dziś energii, więc sięgam po laptopa i odpalam Netflix. Dzięki Bogu za filmy. Filmy są moim azylem, idealnym światem, w którym da się rozwiązać każdy problem w mniej niż półtorej godziny.
A no właśnie, filmy. Uważam, że ten temat został solidnie wyczerpany, gdyż znajdziemy tu mnóstwo wstawek dotyczących filmów różnej maści i z różnych lat produkcji. Osobiście byłam zadowolona, gdy któreś już znałam, a inne zapisałam sobie na później do obejrzenia.

Sol również jest cudowny. To bardzo nietypowy chłopiec, który nie bardzo ma świadomość swojej wartości. Mieszka z dwoma ojcami oraz kotem psychopatą, który, swoją drogą, okazał się moim faworytem. W wolnym czasie fotografuje ludzi na peronie albo tworzy filmy z papierowych postaci.

Najbardziej spodobała mi się niewymuszona relacja Hanny i Sola, która jednak w pewnym momencie się komplikuje i tutaj już średnio przekonują mnie tygodnie milczenia. Szczególnie, że od początku oczywiste jest, że Sol szaleje za Hanną, a jednak potrafi zaabsorbować się czymś tak bardzo, że nie odzywa się do niej długie dni.

„Wieczór filmowy” to po prostu historia miłosna z domieszką przyjaźni - wielu przyjaźni - w młodzieżowym stylu. Nie ma w niej zwrotów akcji, ale za to jest napisana w taki sposób, że naprawdę interesuje i ciężko się od niej oderwać. Porusza też wiele istotnych tematów w bardzo lekki i przystępny sposób. Ta historia jest po prostu przeurocza i naprawdę polecam Wam ją przeczytać.


Egzemplarz „Wieczoru filmowego” zawdzięczam nowej współpracy z wydawnictwem:

Takie książki to czysta przyjemność.

6 komentarzy:

  1. Wydaje się naprawdę w porządku, więc jak będę miała ochotę na coś luźniejszego to na pewno sięgnę :D

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie :) o ile pewne młodzieżowe schematy Ci nie przeszkadzają. Mi czytało się bardzo przyjemne, a to, na co inni narzekali, okazało się u mnie nie być żadną wadą.
      Również pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Na pewno przypadłaby mi do gustu, moje klimaty :)

    Pozdrawiam Grovebooks :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, chyba nie mam teraz ochoty na taką książkę, ale będą ją miała na uwadze. :) Śliczne zdjęcia *.*
    Pozdrawiam!
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Sięgnij po nią, jak będziesz chciała się odmóżczyć, sukces gwarantowany :D przynajmniej nie jest głupia w przeciwieństwie do wielu erotyków na przykład.

      Usuń

Copyright © 2014 gabibooknerd , Blogger