Dobry thriller psychologiczny? - „Lokatorka” JP Delaney



Po ten gatunek sięgam rzadko, przeważnie żeby oderwać się od światów fantastyki i trochę lepiej zagłębić się w odmęty ludzkiego umysłu. Thrillery mają w sobie pewną specyficzną aurę, która pozostawia u mnie niekomfortowe uczucie niepokoju, więc na ogół trzymam się od nich z daleka.

Inaczej było z „Lokatorką”. Czytając ją nie czułam tego zaniepokojenia, w zasadzie przez większość książki nawet nie czułam, że to rzeczywiście thriller. Dla lepszego zobrazowania podam Wam przykład: bohaterka trafia do dystyngowanego, nowoczesnego biurowca z oknami od ziemi do sufitu z panoramą rozciągającą się na całe miasto. Wchodzi do gabinetu, gdzie widzi, uwaga, nadzwyczajnie atrakcyjnego mężczyznę: „No dobra, facet jest przystojny. To pierwsza rzecz, która zwraca moją uwagę. I druga. I trzecia. Kręcone włosy w nieokreślonym blond kolorze ma krótko przycięte przy głowie. Nosi czarny pulower i rozpiętą pod szyję koszulę - nic szczególnego, ale wełniany sweter świetnie leży na jego szerokich, choć szczupłych ramionach, a do tego ma przyjemny, nieco autoironiczny uśmiech. Wygląda jak seksowny, wyluzowany nauczyciel, a nie ogarnięty obsesją dziwak, jak go sobie wyobrażałam.” A żeby tego było mało, ledwo spotkanie się zaczyna, bohaterka wylewa kawę na projekty leżące na stole. Oczywiście Pan Doskonały, zamiast się wściec, jest zaintrygowany, nawet lekko rozbawiony całą sytuacją. 
Jeśli ktokolwiek miał do czynienia z „Pięćdziesięcioma Twarzami Greya”, z pewnością złapał już mój tok rozumowania. Naturalnie trochę się nabijam, chociaż w rzeczywistości sama nie mam nic przeciwko niewymagającej literaturze, po którą sama sięgam od czasu do czasu, żeby się nieco odmóżdżyć. A poza tym, myślę, że ten zabieg zastosowany przez autora był jak najbardziej celowy i spełnił swoją funkcję. Podsumowując, książka stanowi wybuchową mieszankę, gdzie niektóre sceny niebezpiecznie przypominają osławionego Greya (choć z mniejszą ilością pikantnych szczegółów), co w połączeniu z mrocznymi scenami thrilleru tworzy intrygującą i przerażającą zarazem atmosferę.


Stale obecny minimalistyczny styl architektury bardzo przypadł mi do gustu. Pomysł stworzenia dopracowanego domu, gdzie na pierwszy rzut oka nie widać żadnych mebli ani innych szczegółów, jedynie białe, gładkie ściany, jest sam w sobie fascynujący. „Czasami nalewam sobie kieliszek wina i po prostu spaceruję po całym domu, dotykam różnych przedmiotów, przyzwyczajam się do ich chłodnej, eleganckiej faktury, starannie poprawiam ustawienie krzeseł lub wazony. Oczywiście wcześniej było mi znane powiedzenie Miesa van der Rohego, że mniej znaczy więcej, ale nigdy dotąd nie przypuszczałam, jak zmysłowy potrafi być minimalizm, jak bogaty i sensualny." Fani bieli powinni być usatysfakcjonowani.
„Odpowiada mi tamtejsza kultura podkreślająca rolę samodyscypliny i powściągliwości. W naszym społeczeństwie prostota jest kojarzona z niedostatkiem i ubóstwem. W Japonii natomiast uważają ją za najwyższą formę piękna, za to, co określają mianem shibui.”


Każdy z bohaterów jest osobliwy na swój sposób. Delaney tak wykreował portrety psychologiczne, żebyśmy wątpili w prawdziwość jakiejkolwiek teorii, zastanawiali się nad zdrowiem psychicznym każdej z osób i nie wiedzieli, kto w zasadzie mówi prawdę. Nie polubiłam się z Emmą, która nad wyraz przypominała mi bohaterkę „Zaginionej dziewczyny” Gillian Flynn - Ci, którzy czytali obie te książki, z pewnością musieli zwrócić na to uwagę. Doceniam zawiłe umysły obu tych bohaterek, jednak pozostał mi po nich pewien niesmak. Moimi faworytami natomiast okazali się Przybłęda oraz poczciwy policjant Clarke ze swoim kubkiem z Garfieldem. 


Co również musicie wiedzieć, to fakt, że od „Lokatorki” nie będziecie mogli się oderwać. Rozdziały są skonstruowane w taki sposób, że przez fabułę się płynie i bardzo trudno jest odłożyć ją na bok. Jeśli chodzi o spektakularne zakończenie, o którym się mówi, u mnie nic takiego nie nastąpiło. Nie byłam zaskoczona, co więcej, rozwiązanie wydało mi się nader oczywiste. Co nie zmienia faktu, że książkę czytało mi się przyjemnie i mogę ją polecić z czystym sumieniem.



Książkę mogłam przeczytać dzięki przesympatycznej Klaudii, która zorganizowała booktour oraz dzięki Wydawnictwu Otwartemu, które udostępniło egzemplarz recenzencki.

https://www.instagram.com/claudia_reads_/
http://claudiaaareads.blogspot.com
http://otwarte.eu/book/lokatorka

17 komentarzy:

  1. Gdzieś tam w planach mam przeczytanie Lokatorki i mam nadzieję, że mnie zaciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że się książka się podobała :)

    Buziaki,
    Klaudia

    www.claudiaaareads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. W całości zgadzam się z twoją recenzją, jednak dorzuciłbym jeszcze pana projektanta, który zyskał moją uwagę i sympatię złożonością swojego umysłu :)
    Pozdrawiam, tassedelivre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dobrze byłoby go uwzględnić, ale i tak rozgadałam się więcej, niż zamierzałam, a Edward stracił moje zainteresowanie w połowie książki.
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  4. Lokatorka to dla mnie świetna pozycja.Napięcie,ciekawość to wszystko czego oczekujemy po thrillerze tu znalazło swoje miejsce.Do tego ten nieskazitelny dom.Polecam każdemu.
    Pozdrawiam.
    czytanestrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam, ale niepodzielna ogólnych zachwytów nad tą książką. Była dobra, ale nic więcej. A to głównie przez bardzo oczywiste zakończenie i denerwujących bohaterów, najmniej polubiłam się z właścicielem mieszkania (już nawet nie pamietam jak miał na imię 😅).

    Pozdrawiam!
    roksa_reads

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się zgadzam z oczywistym zakończeniem i głupim właścicielem, zresztą sama o tym napisałam 😄 ale ksiazka mi się bardzo podobała mimo wszystko

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Oj, przepraszam najmocniej! To moja pierwsza jego książka, a pisałam to bardzo późno (jak zazwyczaj zresztą). Co za wstyd.

      Usuń
    2. Ja też przez całą lekturę byłam przekonana, że to kobieta! A potem przeczytałam jakiś artykuł na temat autora i całe moje życie legło w gruzach, haha! ;)

      Usuń
  7. Dla mnie zabrakło tego czegoś.Czuję pewien niedosyt. Sama forma, pytań też sprytnie pomyślana. Tak naprawdę rozczarował mnie koniec i trochę początek wprowadzał w lekką irytację bo mieszały mi się bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie koniec też był oczywisty, ale sama książka czytała mi się bardzo przyjemnie:)
      Pozdrawiam,
      Gabibooknerd

      Usuń

Copyright © 2014 gabibooknerd , Blogger