[Premierowo] „Surogatka” Louise Jensen
Na okładce każdego bestsellerowego thrillera widnieje obietnica: „trzymający w napięciu do ostatniej strony”. Czytałam ich mnóstwo, a mimo to nigdy nie było mi dane przemykać przez kolejne strony z zapartym tchem od początku do końca. Do momentu, aż trafiłam na „Surogatkę”.
„Surogatka” od dziś dostępna jest w księgarniach!
Na pierwszy rzut oka
Kat żyje w idealnym małżeństwie. Nie jest to szalona, młodzieńca miłość, choć przez to ani trochę mniej prawdziwa. W każdy piątek wieczorem z przyjemnością spędzają z mężem „domowe randki”, kiedy to leżą na kanapie przed telewizorem z jedzeniem na wynos i butelką wina. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby dwuletnie starania o dziecko nie zakończyły się przegraną. Już druga adopcja, podczas której kolejny raz młoda kobieta dowiaduje się wszystkiego o maleństwie, czyta cały stos książek o rodzicielstwie, kupuje rozmaite ubranka i przygotowuje dziecinny pokoik, się nie udaje. Ktoś dał łapówkę gdzie trzeba i to wystarczyło, żeby zaprzepaścić marzenie o stworzeniu rodziny. Przypadkowo do życia Kat powraca Lisa, przyjaciółka z dzieciństwa, a wraz z nią wkrada się iskierka nadziei, gdyż dziewczyna gotowa jest ponownie zostać surogatką. Z rozmowy kobiet wynika, że w przeszłości obie kochały tego samego chłopca, w wyniku czego doszło do tragedii... Kat chwyta się nowej szansy jak ostatniej deski ratunku, choć jednocześnie podejrzewa, że Lisa coś ukrywa. Konfrontacja ze wspomnieniami może okazać się druzgocąca, a widmo zemsty powoli przesłania nawet najpiękniejsze wizje.
Co kryje się głębiej
Będę z Wami szczera. Jestem niewyspana i potwornie wyczerpana po całym dniu pracy, a migrena usilnie utrudnia mi złożenie sensownego zdania. A mimo to jestem tu i piszę dla Was recenzję „Surogatki”, która jest powodem mojego złego samopoczucia. Czytałam, choć może raczej pochłaniałam ją do drugiej nad ranem, gdyż po prostu nie mogłam się oprzeć. Nie myślcie sobie, że normalnie zdarza mi się to w tygodniu, jestem rozsądna i w pełni doceniam wartość snu. Pierwsze, co przekonało mnie do tej pozycji, to przyjemny styl pisania autorki, dzięki któremu w końcu mogłam się zrelaksować i zanurzyć w nowej historii. Przede wszystkim pokochałam główną bohaterkę, Lisę, przykładną kobietę i żonę, która od początku do końca doskonale wie, czego chce i nie zawaha się przed niczym, żeby to dostać. Spodobała mi się jej relacja z mężem, szczera i pozbawiona bezsensownych sporów i zawiłości. Szybko okazuje się, że oboje małżonkowie skrywają więcej tajemnic, niż potrafią udźwignąć. Autorka z umiarem dawkuje skrawki większych tajemnic, podaje nam je na małych talerzykach, a my pochłaniamy je na raz i błagamy o dokładkę. Z każdą odpowiedzią pojawiają się kolejne pytania, aż w końcu nie wiadomo kto jest kim i czego się obawiać - może niczego? Akcja mknie przed siebie i choć mamy do czynienia z codziennymi sytuacjami, wszystko wydaje się być niezwykłe. Przez ostatnie kilkadziesiąt stron dosłownie przefrunęłam, a zakończenie całkowicie mnie usatysfakcjonowało. Domyśliłam się jedynie jednej małej niewiadomej.
Ciężko mi szukać w tej książce złych stron. To naprawdę dobrze wykonana praca i nie mam jej nic do zarzucenia. Jedynie w pewnych momentach zachowania Kat były przejaskrawione. Chęć posiadania dziecka sięgała obsesyjności, na przykład gdy bohaterka miała ochotę porwać pozostawione na chwilę dziecko w sklepie, aby się nim zaopiekować. Jej zmagania z przeszłością były miażdżące. Czasami sama czułam się, jakbym zwariowała. Mimo wszystko rozumiałam każde dziwaczne postępowanie bohaterki i nie mogłam zdecydować, co sama zrobiłabym na jej miejscu. Nie mogę jednak ukryć, że zdziwiło mnie zamiłowanie kobiety do owocowo-pachnących kosmetyków. Jednego dnia myła włosy truskawkowym szamponem, innego już sięgnęła po kokosowy. Kolejnym razem jesteśmy świadkami prysznica z udziałem cytrynowego żelu. Rozumiem, każdy ma swoje dziwactwa (ale kto właściwie odgrywa główną rolę w thrillerze i jednocześnie kąpie się z użyciem całej kolekcji owocowych produktów?!).
Moje ostateczne zdanie jest takie, że „Surogatka” jako thriller ma wszystko na swoim miejscu i zdecydowanie jest warta uwagi. Louise Jensen zajęła już miejsce w moim sercu, dlatego czuję się w obowiązku nadrobić jej pozostałe publikacje.